poniedziałek, 29 czerwca 2015

Szalony weekend

Hejo,
chwilową moją nieobecność usprawiedliwiam sesją. Dużo nauki, stresy, częste wyjazdy, wiecie jak jest. Znam już wszystkie oceny egzaminów i mogę się pochwalić, że zdałam wszystko w pierwszym terminie. Poziom trudności klasyfikuję jako średni. Nie było dużo przedmiotów, a materiał jak najbardziej do ogarnięcia. Ale wiecie co? Zżerał mnie stres. Wiadomo, że strach ma wielkie oczy. Tak też było w tym przypadku. Ale co ja się nadenerwowałam w przededniu... Nie pomagały tłumaczenia, że są drugie terminy, że w sumie umiem, że mam już 26 lat (!!!) i jestem za stara na takie zamartwianie się jakimś egzaminem. Taka już jestem, przez całą moją ścieżkę edukacyjną, nie potrafiłam na luzie podejść do testów. Nie pomagał fakt, że od paru lat nikt mnie nie oceniał, sprawdzał i trochę wyszłam z wprawy, zapomniałam jak to jest. Na pewno następna sesja pójdzie lepiej :)

Mały wstęp powyżej prowadzi do uzasadnienia szalonego weekendu.
Otóż w piątek po pracy czyli o 19.45 (!!) spotkaliśmy się ze znajomymi, z którymi ja dawno się nie widziałam i żeby to uczcić wybraliśmy się do azjatyckiej restauracji w centrum Oslo- Mahayana.
Jedzenie bardzo dobre, ceny przystępne, lokal bardzo ładny. Kelnerzy azjaci, w adekwatnych strojach, przenieśli nas do kraju kwitnącej wiśni...
Kolega wyczytał, że w tamtych stronach dawanie napiwku jest odbierane negatywnie, wręcz obraźliwie. Ale z racji tego, że byliśmy w Europie, zachowaliśmy się jak u nas dobre wychowanie nakazuje. Ciekawe nie?



 



Wszyscy zgodnie stwierdzili (w porozumieniu z przepełnionymi brzuszkami), że należy wybrać się na spacer. Tuż obok, kolejny dzień z rzędu, miała miejsce parada równości, więc chętnie odwiedziliśmy to miejsce, by z bliska przyjrzeć się jak ludzie się bawią. Na wstępie sprawdzali tylko torebki czy nie ma tam swoich alkoholi lub niedozwolonych innych rzeczy. Bardzo interesujące doświadczenie powiem Wam. Wszyscy się uśmiechali, chodzili za ręce w różnych konfiguracjach, w powietrzu unosiła się radość i miłość :)




Z godziny na godzinę wieczór przynosił coraz lepsze atrakcje. Na koniec wylądowaliśmy na szczycie hotelu Plaza, najwyższym budynku w Oslo o wysokości 117m. Podczas jazdy windą na 34 piętro aż uszy mi się zatkały. Nie wiedziałam, że w ogóle jest tam restauracja i bar, ani że jest to ogólnie dostępne dla wszystkich mieszkańców ( świata, nie hotelu). Widok wspaniały, całe miasto jak na dłoni...




Selfi w windzie?



W tym tygodniu chodzę codziennie do pracy na 6 rano. Łączcie się ze mną w bólu, potrzebuje wsparcia. Ciao ---/--@

piątek, 5 czerwca 2015

Nieudany grill

Parę dni temu wybraliśmy się na nieudanego grilla.
Wyjechaliśmy wczesnym przedpołudniem, pogoda względnie dopisywała. Kierowaliśmy się na południe od Oslo, wzdłuż Drammensfjorden, później Holmestrandsfjorden. Widoki malownicze (z auta). Okazało się, że albo nie ma gdzie miło pobiwakować, bo przecież ukształtowanie gleby jest istotne, albo warunki pogodowe były delikatnie ujmując- niesprzyjające. W Norwegii tak jest, że jeżeli przed górką nie pada, to za górką już będzie. Przed tunelem nie, to za tunelem tak itepe. Skończyło się na tym, że cały czas uciekaliśmy przed ciemnymi chmurami, których obecność obwieszczał także przenikliwy wiatr. Zrobiliśmy sobie 200km kółeczko, a grilla zjedliśmy na tarasie przed domem :)




   Norwegia też już się pięknie zazieleniła i rozpachniała.



    Tu byliśmy już w Horten, punkcie zwrotnym naszej wyprawy. Zamiast na grilla, zdecydowaliśmy się na prom do Moss, a z Moss już niedaleko do domu... :)



Ups... chyba pada


Takie tam śmiechy, chichy i wygłupy :)


Na pogodę z pewnością nie narzekali kite surferzy i żeglarze.


Moss na horyzoncie!




To zdjęcie kojarzy mi się z powieścią.. Wam też? 


Nareszcie piątek, udanego weekendu alle sammen