sobota, 27 lutego 2016

sanki

Hei,
sesja, sesja i po sesji :) oficjalnie zatem rozpoczęłam drugi rok. Hura!
Oficjalne jest także to, że za miesiąc przeprowadzamy się z Norwegii do Polski. Kiedyś pewnie napisze tutaj o swoich pobudkach i przemyśleniach. Wielu odbiera to za wariactwo, ale to czego się nauczyłam przez te lata, to między innymi to, aby słuchać przede wszystkim siebie, swojego wewnętrznego głosu czasem jakże nierozsądnego, ale swojego, bo później do kogo będę mieć pretensje jeśli nie będę zadowolona? A w moim życiu, to przede wszystkim ja musze być zadowolona. Dobra. Miałam o tym pisać kiedy indziej.

Dziś chciałam przedstawić kolejną (zimową) atrakcję Oslo.



Korketrekkeren!

Sanki, po norwesku, ake- czasownik, rzeczownik- kjelke.
Świetna zabawa jaką możemy sobie zafundować nawet za darmo! Wystarczy tylko mieć własny sprzęt, bo wstęp jest gratis.

Ale od początku- polecam wykupić bilet całodobowy na komunikację miejską, najlepiej przez aplikację na telefon RuterBillett. Koszt to 90nok na osobę. Bierzemy linię metra nr 1 w kierunku Frognerseteren i wysiadamy na ostatniej stacji.


Schodzimy kawałek w dół, by wypożyczyć sanki, jeżeli nie posiadamy własnych. Jedna para to koszt 130nok (kask w cenie, nieobowiązkowy). Sanki są jednoosobowe, dzieci do 16 roku życia płacą mniej.



Jeżeli z jakichś względów nie oddamy wypożyczonego sprzętu, obiekt pobierze od nas karę w wysokości 2500nok za parę :)
Toalety na terenie są darmowe, a nieopodal znajduje się stylowa stołówka, gdzie można się ogrzać, najeść i odpocząć. 



Sam zjazd trwa około 12min (2,5km). Co jak dla mnie jest bardzo satysfakcjonującym wynikiem. Tor kończy się tuż przy stacji metra Midtstuen, które jeździ co 15 min i zabierze nas, aż 7 przystanków w górę, by powtórzyć zjazd (dlatego też opłaca się wykupić bilet dobowy).


Wartością dodaną są widoki jakie towarzyszą nam podczas niemal całej trasy metrem, które tylko w centrum porusza się pod ziemią. Możemy podziwiać całe miasto z góry <3




Zdjęcia telefonem oczywiście nie są w stanie tego oddać.
My trafiliśmy na idealną pogodę. Przede wszystkim słoneczną. Do tego temperatura była tylko delikatnie poniżej zera, aby śnieg mógł się utrzymywać, a my nie musieli za bardzo marznąć. 


No i oczywiście w miarę możliwości polecam wybrać się w dzień powszedni, wtedy ludzi jest znacznie mniej i przyjemniej korzysta się ze stoku. Do tego ciepłe i nieprzemakalne ubranie oraz gogle lub chociaż okulary przeciwsłoneczne.


Przedostatni przystanek jest punktem docelowym narciarzy biegowych. Pieski zimą też muszą być odpowiednio przyodziane!






Możemy zjeżdżać szybko (Bartek osiagnął 35km/h) lub wolno, dzieci i dorośli. Każdy będzie się świetnie bawił, zapewniam. Tor jest wyrównywany, ale chyba nie codziennie. Podczas naszej wizyty natrafiliśmy na miejscowe muldy, które "uatrakcyjniały" przejazd.

Korzystaliście kiedyś z podobnej atrakcji? Niekoniecznie w Oslo?

Do usłyszenia!