piątek, 15 czerwca 2018

Anglia

Moi drodzy,
zmian ciąg dalszy. Aż mi samej za sobą ciężko nadążyć...
Obecnie jestem w Anglii!
Przyjechałam na wakacyjny miesiąc, aby mogła zaprezentować mi to co najlepsze. Czym różni się czerwiec w Północnej Anglii, a w Polsce? Jest zielono, to cieszy oczy, ale ciemne, ciężkie chmury obniżają temperature i entuzjazm. Czy spodziewałam się czegoś innego? Nie! Chciałam zobaczyć to na własne oczy!




Chcę pokazać Wam wybrzeże północno-wschodnie, które mnie zachwyciło.
No przecież, Anglia zamkami stoi. W połączeniu z brytyjskim akcentem tworzy mi się spójny i dostojny obraz w głowie.
Tynemouth, bo o nim mowa, to usta rzeki, która płynie przez miasto Newcastle.
Standardowo na końcu znajduje się latarnia morska, która co tu ukrywać, tworzy klimat. Czujecie to co ja kiedy to piszę? Może mi się kojarzy ze "Starym człowiekiem i morze". Hmmm to by nie były takie miłe skojarzenia, a jednak!


Latarnia nie daje rady? To spójrzcie na klif. Z niego kiedyś rzuciła się dama w białej sukni boho. Z rozpaczy i za ukochanym, który zginął na morzu. 

Podobne historie pisze samo życie. Spójrzcie poniżej co znalazłam. Bukiet kwiatów przyczepiony do barierki i list. Napisała go kobieta, która tęskni za swoim ukochanym. 
Który 
nie 
żyje. 


Ostatnio czytałam, że każda miłość jest nieszczęśliwa. W najlepszym wypadku kończy się śmiercią. 


Nad ustami rzeki królują ruiny klasztoru z cmentarzyskiem ukrytym za murami. Zamek stoi tutaj od XIII wieku, nie dziwi więc, że nie jest w najlepszej formie.




Na tle tej historii człowiek jest taki malutki i małoznaczący...


Dobrze jest więc na koniec zrelaksować się przy szklaneczce angielskiego browaru z widokiem na Morze Północne. 


Jak Wam się podoba Anglia?
 I moje różowe włosy :D

Pozdrawiam !
(nie tak ozięble jak czerwiec w Newcastle)


środa, 21 lutego 2018

Pałac w Biedrusku



Przedstawiam Wam ciekawe miejsce pod Poznaniem. Zaledwie 5km na północ od stolicy Wielkopolski znajduje się Pałac w Biedrusku. Został zbudowany w 1880 roku na wzgórzu niedaleko rzeki Warty. Położony w ładnym parku, w sąsiedztwie muzealnych eksponatów wojskowych. Obok zlokalizowany jest największy garnizon w okolicach Poznania, a naokoło rozciąga się obszerny poligon. Obecnie, w odrestaurowanym pałacu, mieści się restauracja i odbywają się imprezy okolicznościowe.
Pałac ma bujną historię, wpisany do rejestru zabytków, gościł takie znakomitości jak cesarz Wilhelm II, w 1923 roku marszałek Francji, Wielkiej Brytanii i Polski.
Znajduje się tam nawet apartament Marii Antoniny (!)





Zawsze gdy wybierałam alternatywną, malowniczą trasę prowadzącą do Koziegłów urzekała mnie romantycznie podświetlona budowla stylizowana na antyczną. Wiedziałam, że będzie to doskonałe miejsce na reaktywację bloga. Monopter mieści się u podnóża Pałacu, w okolicy dolnego stawu.











Miejsce to ma ogromny potencjał. W pobliżu znajduje się jeszcze jeden staw, ścieżki, pod wieczór oświetlane zabytkowymi lampami. Z pewnością wrócę tam późną wiosną, gdy natura bogato uposaży i zakryje drobne niedoskonałości.






Pałac pałacem ale tu o stylóweczkę chodzi :)
Buty i sukienka to zdobycze z wyprzedaży. Buty mają brokatowy obcas, więc pokochałam je od pierwszego wejrzenia. Z sukienką miałam problem, w przymierzalni bardzo długo się zastanawiałam czy ją wziąć. Nawet zapytałam obsługę o zdanie i mi odradziły :) Finalnie ją zwęziłam, a w połączeniu w jeansową kurtką skradła moje serce. Najbardziej lubię w niej asymetryczne wykończenie i frędzle.  A Wam jak się podoba?

Sukienka Zara

Buty H&M






niedziela, 18 lutego 2018

Changes In my life…


























STOP! Zatrzymaj się i zastanów nad swoim życiem. Czy jesteś spełniona i szczęśliwa? Czy cały czas podświadomie nie myślisz „a co by było gdyby…” Chciałabym spróbować czegoś, ale nie teraz, później… Czy mieszkańcy Warszawy, Londynu czy Nowego Jorku mają czas na takie pytania? Czy obecna pogoń życia pozwala na takie przemyślenia? Ja mam na to mega wkrętkę J 
Norwegia mnie tego nauczyła.
Zmiany w życiu to moja ulubiona forma adrenaliny. Teraz szykują się duże (zaczynając od zmiany nazwy bloga haha). 
Cieszę się, że nabrałam odwagi by nie bać się podejmować ważnych decyzji, które idą w stronę niewiadomej. Coraz bardziej uświadamiam sobie, że zaraz będę miała 30 lat, a to brzmi już trochę poważnie… Mam nadzieję, że nigdy nie zawładnie moim umysłem przeświadczenie, że jestem „na coś za stara”, że „nie wypada”. Radość z życia nie zna metryki i tego się trzymajmy. Jestem ogromnie szczęśliwa, że doświadczyłam życia w Norwegii. Teraz, patrząc z dystansu, to zupełnie inna perspektywa, inne myślenie. Norwegia dała mi bardzo wiele- była moją nauczycielką i poduszką bezpieczeństwa, nauczyła mnie odpowiedzialności, tego, że nikt za mnie życia nie przeżyje i nie może za mnie decyzji podejmować. A dodatkowo niezależność finansową, dzięki czemu pcha mnie do zmian, a nie jest moją barierą i nie ogranicza. To przychodzi z wiekiem...
A Ty jak zapatrujesz się na zmiany?








wtorek, 2 stycznia 2018

Wisła na Sylwestra

Kochani,
spieszę z noworocznym postem. Powinnam w tej chwili pisać pracę licencjacką, ale wspomnienia minionych dni nie dają mi spokoju, więc pomyślałam, że jak potraktuję bloga jako myślodsiewnię, to uda mi się oczyścić głowę i zabrać za pracę. A dodatkowo może kogoś zainspiruje do wyjazdu w góry. W Poznaniu tegoroczna zima jest smutna. Mało słońca, mało śniegu, za to dużo chmur i chandry. Na wycieczkę czekałam jak na zbawienie. I nie zawiodłam się. Wisła jest malowniczym miasteczkiem liczącym 12 tys mieszkańców (tak jak Koziegłowy).  Leży na południu Polski w paśmie gór Beskidu Śląskiego, graniczy między innymi z Czechami.



na deptaku
Pojechaliśmy tam pociągiem 29 grudnia. Podróż zajęła 8h wliczając 2h przerwę na przesiadkę w Katowicach.


Uważam, że to całkiem nieźle.
Poniżej możecie zobaczyć jakie kwiatki znaleźliśmy podczas tego krótkiego ale jakże owocnego pobytu w stolicy śląska!



Reklama coca-coli niezwykle skuteczna! Zobaczywszy ją od razu poczułam pragnienie.
Komfort przejazdu jaki zaproponowały Koleje Śląskie pozostawia wiele do życzenia, ale liczyłam się z tym i nie było to w stanie obniżyć stanu euforii, w jaką niewątpliwie wpadłam w związku z nową przygodą! Wysiedliśmy kilka minut po 16.00 i wtedy jeszcze nie wiedziałam, że następnego dnia jako punkt odniesienia traktować będę poziom jasności na dworze jaki niesie za sobą ta godzina.

widok z okna hotelu

Wisła przywitała nas śniegiem <3 sporą ilością nawet, która pojawiła się tylko w jedną (poprzednią) noc. Szybko wskoczyłam w cieplejszą odzież i poszliśmy na kolację i zwiedzać miasteczko.

Nazajutrz czekała nas wielka wyprawa... :)

Wyposażeni w niezbędny ekwipunek turysty (pochwalę się, że łącznie z kolcami na buty) postanowiliśmy zdobyć Szczyt Kiczory (990 m n.p.m.) i Stożek Wielki (978 m n.p.m.). Pogoda była piękna bo niezbyt mroźna i słoneczna. Udaliśmy się kolejką 3 przystanki dalej do stacji końcowej Wisła Głębie by tam rozpocząć wędrówkę. Podejście było strome i męczące.



Duża ilość śniegu na szlaku utrudniała wspinaczkę, więc tym bardziej usatysfakcjonowało nas osiągnięcie szczytu!



Uwieńczeniem na szczęście było zimne piwo w przytulnym schronisku. Klimat tego miejsca tak bardzo przypadł mi do gustu, że zapragnęłam następnym razem odbyć krótką wycieczkę szczytami gór i nocować w schroniskach. Ktoś ma takie doświadczenia?

 


Dobrze się siedziało, ale trzeba było powiedzieć dość i ruszyć w dalszą podróż. Cały czas towarzyszyło mi bowiem wspomnienie o grupie turystów znad Morskiego Oka, którą to musiała asekurować policja w zejściu na dół, gdyż nie byli w stanie dostrzec drogi.. asfaltowej. A nas czekała podróż dróżkami leśnymi. Sfotografowaliśmy mapę z zaznaczonymi szlakami i to ona była naszym drogowskazem. Zamiast wybrać szlak niebieski kierujący na dół postanowiliśmy wybrać dłuższą drogę, która wiedzie przez jeszcze jeden szczyt Kiczory. Stamtąd ponoć widoki są najpiękniejsze. Choć na ich brak nie mogliśmy narzekać i przy podróży w pierwszą stronę, chyba odezwał się w nas głód niedoświadczonego nowicjusza. Duże chmury pojawiły się bowiem na szczycie i o żadnych malowniczych pejzażach nie było mowy :) Finalnie udało nam się bezpiecznie i we względnej jasności dojść do stacji kolejowej, z której wyruszaliśmy. Byłam wykończona jak nigdy, ale i bardzo z siebie zadowolona.


Następnego dnia czyli w Sylwestra pogoda się znacznie pogorszyła- ociepliło się i padał deszcz = zrobiło się czarno. Nie chcieliśmy jednak marnować dnia na siedzenie w hotelu. Pomimo niesprzyjających warunków wybraliśmy się do sąsiedniego miasteczka (Ustronie) na kolejkę linową.  Pogoda uniemożliwiła nam jednak skorzystanie z toru saneczkowego na szczycie czy wędrówkę na punkt widokowy oddalony o pół godziny od stoku.  Niemniej jednak sam wjazd na  Czantorię był bardzo satysfakcjonujący.




Magnesy na lodówkę :)

Na tym zakończę moje wywody. Życzę wszystkim samych sukcesów w życiu zawodowym i osobistym oraz spełnienia marzeń.  Jakie macie postanowienia noworoczne? Ja jedno ze swoich planuje zrealizować już jutro. Ciekawe czy mi się powiedzie, trzymajcie kciuki.

Ciao

Doris